Jeden do jeden.

Pamięć jest ulotna, dlatego zapisujemy. Zapisujemy hasła, skojarzenia. Czasem notujemy emocje, wrażenia, domysły. Wszystko, co pomoże nam odgadnąć, przypomnieć sobie. Popatrzeć, przeczytać i znowu, choć na chwilę przenieść się w tamtą rzeczywistość. Nie opisujemy jak wyglądała, ale ważne by pamiętać wszystko, co wokół. Dla „pełnego obrazu”, wszystko, co było…
A gdyby odbić „rzeczywistość” jeden do jeden. Dokładnie tak samo, identycznie. Użyć fotografii, najwyższej jakości by nie umknął żaden szczegół, żeby wychwycić „wszystko”, co było. To dziś takie proste, rejestracja, dokumentacja. Najdoskonalszy zapis obrazem, bez błędów, bez niedociągnięć… Przecież o to chodzi. Zapamiętać tak, żeby już nic nie trzeba było pamiętać. Wszystko jest na obrazie, widoczne… Kolor nieba, smukłość drzewa, ilość przęseł…

Ale czy da się zapamiętać zapach trawy albo podmuch wiatru? Jak utrwalić temperaturę górskiego strumienia czy szum fontanny?

Jeden do jeden. Zapamiętać wszystko a jeszcze lepiej „przeżyć”. Skupić się na doświadczaniu, na tym co dla nas jest najważniejsze „tu i teraz”. Obraz, nawet jeśli nie idealny to może być prawdziwszy, niosący całą gamę wspomnień, nie tylko wizualnych. Może przypominać głosy, zapachy i nastroje. Może być świadectwem uczuć i emocji tylko wtedy, gdy jest efektem doświadczania.

Czy musi być idealny?
Technicznie doskonały?
Nie przerysowany?
Nie zmanipulowany?

Ma być przeżyty, prawdziwy…

Wkładam te wspomnienia do ciemnej puszki i pozwalam, by czasem, na chwilę zagościł
w niej promyczek słońca. Wspomnienia, które są, ale żyją „własnym życiem”.

PINHOLE…otwieram, gdy doświadczam…zamykam, by zapamiętać…

 

Beata Mendrek/ tekst do fotografii Haliny Morcinek

 

 

<<<wstecz